Wiele dzieci się uśmiechnie
Kilkadziesiąt rodzin zastępczych z powiatu olsztyńskiego odebrało od nas żywność dla swoich podopiecznych. – Nawet nie wiecie, co się dzisiaj będzie działo w domu. Tyle dobrych rzeczy przywiozę! – cieszy się Janusz Stodolnik, prowadzący rodzinny dom dziecka w Biskupcu.
Desery Bobovita, mleko Beblion, kaszki bezmleczne, masło orzechowe, czekoladki z pluszakiem, ale także oleje, kasze, makarony czy ryże – to tylko nieliczne produkty, które odebrały rodziny zastępcze w Banku Żywności w Olsztynie. Żywność tę udało się uratować przed zmarnowaniem, a darczyńcami byli zaprzyjaźnieni partnerzy: Nutricia, Nestle Winiary, Maspex Olsztynek i Intersnack. W sumie odebraliśmy od producentów ponad 14 ton żywności o wartości 223 tys. złotych! Znaczną część z tych produktów od razu zaczęliśmy dystrybuować wśród potrzebujących.
– Rzadko się zdarza, abyśmy otrzymali żywność, która jest szczególnie przeznaczona do spożycia przez dzieci – mówi Adrian Piotrowicz, specjalista ds. dystrybucji z Banku Żywności w Olsztynie. – Dlatego od razu wiedzieliśmy, że powinna ona trafić właśnie do nich. Naturalnym partnerem w tej sytuacji jest dla nas Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie.
Patrycja Ewertowska z PCPR mówi, że skala potrzeb jest duża: – W naszym powiecie funkcjonuje 250 rodzin, w których znajduje się obecnie około 400 dzieci. Rodziny te zabezpieczają wszystkie potrzeby dzieci, otrzymują także ustawowe wsparcie finansowe, ale taka pomoc, jaką obecnie oferuje Bank Żywności, zdarza się bardzo rzadko.
Jednym z rodziców zastępczych, prowadzących rodzinny dom dziecka, jest Janusz Stodolnik z Biskupca, który od czternastu lat opiekuje się dziećmi, samemu będąc ojcem trzech synów.
– Już nawet nie pamiętam, ile dzieci przewinęło się przez mój dom – śmieje się rodzic zastępczy. – Ale to będzie około trzydzieściorga dzieci. Jedne zostają z nami na parę miesięcy, inne na dziesięć, a w jednym przypadku nawet na czternaście lat. Sporo dzieci wraca do swoich rodziców biologicznych.
Rodzic z Biskupca, jako że ma teraz pod opieką ośmioro dzieci, otrzymał od nas kilkadziesiąt kilogramów produktów, które uratowaliśmy przed zmarnowaniem. Pomagamy w załadunku do auta, pakując żywność. Janusz Stodolnik uśmiecha się: – Nawet nie wiecie, co się dzisiaj będzie działo w domu. Tyle dobrych rzeczy przywiozę!