W życiu nie widziałem takiej ryby
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, że w cieniu ruchliwych i pięknych ulic Olsztyna kryją się ludzkie dramaty. Wraz z Fundacją Pomoc Patrioty odwiedziliśmy ubogich mieszkańców miasta, którym przekazaliśmy żywność uratowaną przed zmarnowaniem.
Ulica Pieniężnego. Zrewitalizowany obszar, miejskie planty, naprzeciwko, których stoi odrestaurowana kamienica. Wiosną i latem rosną przed nim zadbane krzewy i rabaty. Chodnikami płynie rzeka ludzi.
Tuż obok, w jednej z kamienic, mieszka schorowany pan Eugeniusz. Zajmuje lokal komunalny, ze skromnych dochodów nie jest w stanie spłacać długów, więc ma odcięty prąd i gaz. Wieczory rozświetla świeczkami. Mężczyzna nie pije, nie pali.
Wolontariusze fundacji Mateusz i Piotr rozmawiają z lokatorem. Widać zażyłość między rozmówcami. Wykładają na stół żywność, którą przekazaliśmy Fundacji.
– Wkrótce idę do szpitala, mam wykrytego raka – zdradza pan Eugeniusz i na potwierdzenie swoich słów wyciąga dokumentację lekarską. – Mam guzy w piersi, gnije mi kość. Z niewielkiej kwoty z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej nie jestem w stanie się utrzymać. Jedzenie, które dostaję od chłopaków, bardzo się przydaje. Czasem sąsiadka poczęstuje mnie zupą.
Kolejna osoba, do której jedziemy z żywnością, to pan Zenon, mieszkający przy al. Niepodległości. Mężczyzna od 26 roku życia cierpi na poważne schorzenia kręgosłupa. Załatwienie spraw w mieście to dla niego wyprawa. Mieszkanie pana Zenona jest czyste, zadbane, półki uginają się od książek. Widać, że lokator ma potrzebę rozmowy, a wolontariuszy traktuje, jak przyjaciół. Przekazujemy kolejną porcję żywności.
– Mam 850 złotych renty, z czego około 500 zł idzie na wszystkie opłaty – mówi pan Zenon – Dobrze, że MOPS dowozi mi posiłki i wraz z pomocą, którą dostaję od Fundacji, jakoś daje się żyć. Ten łosoś, którego ostatnio dostałem, był taki przepyszny – rencista się uśmiecha: – W życiu nie widziałem takiej ryby, chyba że w muzeum!
Ryba, o której mówił pan Zenon, miała krótki termin przydatności do spożycia i gdyby sklep nie przekazał jej nam, a my z kolei fundacji, trafiłaby zapewne do śmietnika, a nie na stół rencisty.
Ostatnie dwie osoby, które odwiedzamy tego dnia, mieszkają przy ul. Lanca. Na niewielkiej przestrzeni rezyduje rzutki 82-latek, pan Wiesław, który na zimę przygarnął Grzegorza, bezdomnego. Pan Wiesław w PRL-u, w wieku 20 lat, został skazany na karę śmierci za przynależność do Narodowej Organizacji Wojskowej, którą zamieniono na dożywocie, potem złagodzono, ale mężczyzna spędził w więzieniu i tak 23 lata. Po 1989 roku został zrehabilitowany. Pan Wiesław, mimo słusznego wieku, jest niezwykle żywy, dynamiczny. Żartuje, ma doskonałą pamięć.
– Proszę spojrzeć – pokazuje odcinek emerytury. – Po tylu latach w więzieniu dostaję niewiele ponad 1400 złotych z dodatkiem kombatanckim, ale utrzymanie mieszkania zżera mi prawie trzy czwarte dochodu.
Fundacja Pomoc Patrioty istnieje od dwóch lat. Pod opieką ma kilkudziesięciu ubogich i bezdomnych mieszkańców w powiecie olsztyńskim i braniewskim. – Kilku bezdomnych udało się nam już wyprowadzić z bezdomności – mówi Mariusz Kowalski, prezes fundacji. – Współpracuje z nami też kilkunastu wolontariuszy, działamy z ograniczonymi środkami finansowymi, dlatego też wsparcie żywnościowe, które przekazuje nam Bank Żywności w Olsztynie, jest niezwykle ważne.
Na fotografii od lewej: wolontariusz Piotr oraz Grzegorz i Pan Wiesław.